poniedziałek, 15 lutego 2016

Coś z natury

"Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz" - prawdę w tych słowach zawarł Jan Kochanowski. To właśnie "zepsute" zdrowie było przyczyną mojej absencji na blogu. Co prawda chora nie byłam ja, ale moja mama, jednak i na mnie jej stan zdrowia odbił się niekorzystnie: spadła mi odporność, nie mówiąc już o nadwątlonych nerwach.
Aby wzmocnić nieco system odpornościowy postanowiłam przygotować sobie miksturę, którą kurowałam się też w zeszłym roku.


Spory korzeń imbiru obrałam ze skórki, pocięłam na plasterki, a następnie przez 15-20 minut gotowałam na małym ogniu. Kiedy wywar trochę przestygł dodałam do niego sok z 1,5 cytryny oraz 2 łychy miodu. Całość zamknęłam w ciemnej butelce. Taki specyfik można pić do 3 razy dziennie, wlewając 2 łyżeczki tegoż płynu do kubka herbaty lub wody.


Osoby, które mają problem z nadkwasotą powinny stosować tą miksturę ostrożnie, ponieważ zarówno imbir, jak i miód mogą dodatkowo podrażniać żołądek. Właśnie dlatego ja moją kurację ograniczam do 2 dawek w ciągu dnia, a dodaję ten miodowo - imbirowo - cytrynowy napój do naparu z rumianku, który działa łagodząco na przewód pokarmowy.

Na pierwszym zdjęciu widnieje książka, którą ostatnio zaczęłam czytać. Co prawda podany przeze mnie przepis na babciny lek pochodzi z innego źródła, ale w tej publikacji jest również kilka ciekawych propozycji na wykorzystanie naturalnych specyfików do poprawy zdrowia. Może coś z tego wypróbuję, a wtedy z pewnością się tym z Wami podziele.

Przy okazji chciałabym wspomnieć o małym "przydasiu", a mianowicie o wyciskarce do cytrusów.

Moja wyciskarka jest oczywiście z białej ceramiki, bo jakże mogło by być inaczej?

Od kiedy jej używam, mam wrażenie, że sok z cytryn wyciskam do ostatniej kropelki, więc jeśli zastanawiacie się czy warto taki drobiazg kupić, to odpowiadam: warto.

Trzymajcie się w zdrowiu.
Pozdrawiam
Alebazi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz